Podróż ايران - podróż w czasie
"Przecież tam jest wojna..." - taka była reakcja większości znajomych, którym mówiłam dokąd się wybieram, a ich zdumiona mina była bezcenna.... To zapewne przez to, że wiele osób myli Iran z Irakiem i dlatego Iran jest postrzegany w Polsce jako kraj niebezpieczny, do którego nie powinno się jeździć.
Sama nie wiem dlaczego wybrałam ten kraj, bo szczerze mówiąc nigdy nie marzyłam o podróży do Iranu.
Decyzja zapadła już w styczniu, kiedy w pracy planowaliśmy terminy urlopów, miało być po sezonie, bo latem nie dostałabym trzech tygodni wolnego, do wyboru było jeszcze Maroko i Algieria. Mój wybór był trafny, bo tamte wyprawy w końcu nie pojechały.
Mając ponad pół roku czasu na przygotowanie się do wyjazdu zaczęłam rozglądać się za przewodnikami i przeglądać mnóstwo stron w Internecie. Przewodników w j. polskim w zasadzie nie ma, pozostał więc Internet i różne relacje głównie na blogach podróżniczych. Na pierwszy ogień poszła książka K. Sidora – „Bogowie, magowie i nafta”, której autor w bardzo interesujący sposób opisuje historię dawnej Persji i Iranu. Organizator, czyli ExTrek, podał nam ogólny plan trasy, więc trzeba było tylko poczytać, co jest po drodze do zwiedzania.
Moją relację zacznę od Tabriz, do którego dojechaliśmy przed południem. Trochę czasu zajęło nam szukanie hotelu i parkingu blisko hotelu. W końcu wylądowaliśmy w jakimś hoteliku razem z bagażami, trochę się odświeżyliśmy i poszliśmy zwiedzać miasto. Gdy wyszłam na miasto, razem z grupą, doznałam swego rodzaju wielkiego szoku i poczucia dezorientacji. Otoczyły mnie niezrozumiałe napisy na sklepach, a ruch uliczny samochodów, który za nic miał jakiekolwiek przepisy, wprawił w osłupienie. Przejście na drugą stronę ulicy graniczyło z cudem, a kierowcy zdawali się nie widzieć w ogóle pieszych na jezdni.
Były jeszcze dwie inne rzeczy, z którymi musieliśmy się oswoić przez najbliższe trzy tygodnie
- pierwsze to zainteresowanie jakie wzbudzaliśmy wśród przechodniów we wszystkich miastach. Ciągle byliśmy zatrzymywani przez mieszkańców i pytani o to skąd jesteśmy, co będziemy robić w Iranie, jak nam się Iran podoba, czy potrzebujemy jakiejś pomocy no i obowiązkowe robienie nam zdjęć. Wszyscy byli bardzo serdeczni, otwarci, uśmiechnięci i bardzo ciekawi nas. Nawet nie znając języka próbowali powiedzieć nam o sobie kilka zdań, a dumni ojcowie zawsze pozowali do zdjęć z dziećmi.
- drugie to prawo szariatu obowiązujące w Iranie, a co za tym idzie między innymi obowiązkowe nakrycia głowy (hidżab) i dłuższe bluzki z długim rękawem dla dziewczyn, w tych temperaturach było to dosyć męczące.
Zawsze wychodząc z hotelu każdy dostawał wizytówkę z adresem, abyśmy wiedzieli dokąd wracać w razie zgubienia się. Tak więc zaopatrzeni w takie wizytówki wyszliśmy na miasto i skierowaliśmy swoje kroki w stronę Błękitnego Meczetu, po drodze zwiedziliśmy też Muzeum Azerbejdżanu. Po zjedzeniu kolacji w jednej z knajpek poszliśmy jeszcze na miejscowy bazar, który jest jednym z największych i najstarszych bazarów na świecie. Tutaj zmęczenie zwyciężyło i po krótkim spacerze wróciliśmy do hotelu na spoczynek.
Krótko o Tabriz: miasto w północno-zachodnim Iranie, nad rzeką Talche Rud, Stolica prowincji Azerbejdżan Wschodni. Jest zamieszkane przez 1,4 mln mieszkańców. W mieście rozwinął się przemysł maszynowy, metalowy, włókienniczy, skórzany, chemiczny, drzewny, szklarski oraz spożywczy.
Główne zbytki to: meczet Alego Szaha z XIV wieku, zamieniony w XIX wieku na cytadelę, pozostałości Błękitnego Meczetu z XV wieku i wielki bazar, wpisany na listę zabytków UNESCO.

تهران czyli Teheran 2015-10-07
Następnego dnia wstaliśmy dosyć wcześnie, bo o 5 rano, a do przejechania mieliśmy około 700 km, z przerwami na postoje i oglądanie m. in. kolorowych gór. Piotr wyliczył, że zajmie nam to jakieś 10-12 godzin.
W poszukiwaniu owych kolorowych gór zjechaliśmy z autostrady, kolorowych gór co prawda nie znaleźliśmy ale za to mieliśmy piękną miejscówkę nad rzeczką, gdzie zjedliśmy śniadanie. Jadąc dalej zatrzymywaliśmy się kilka razy na sesje zdjęciowe wspomnianych kolorowych gór. Niestety chmury, brak słońca i kurz w powietrzu psuły nam ładne kadry.
Wszyscy odczuwali już, że robi się coraz cieplej, temperatura w aucie podniosła się do 30 stopni. Na przydrożnym straganie kupiliśmy sobie arbuzy i melony, aby nieco ugasić pragnienie.
Po drodze kilkakrotnie mijaliśmy wioski z glinianą zabudową gospodarstw, robiły na nas niesamowite wrażenie.
Wkrótce poznaliśmy przyczynę coraz większego kurzu w powietrzu i coraz gorszej widoczności. Mniej więcej w połowie drogi do stolicy wjechaliśmy w burzę piaskową, chwilami wyglądała groźnie, przed samym Teheranem ponownie wyszło słońce.
Przy wjeździe do Teheranu miły gest ze strony gospodarzy – nie zapłaciliśmy za autostradę. Ale już sam wjazd do miasta makabryczny, nieprawdopodobne korki, klaksony, smród spalin… Zaparkowaliśmy w okolicy Azadi czyli wieży wolności. Tam w restauracji zjedliśmy kolację i zrobiliśmy kilka fotek samej wieży, potem pojechaliśmy dalej, szukając noclegu w jakimś hotelu. Niestety miejsc albo nie było albo ceny jak na warunki irańskie zbliżone były do tych na naszym Batorym. W końcu zdecydowaliśmy się na nocleg na jakimś placu. Wieczorem podjechaliśmy dwoma taksówkami pod wieżę Milad, z której rozpościera się przepiękna panorama na całe miasto. Jest to najwyższa wieża w Iranie i szósta pod względem wysokości na świecie.
Potem, siedem osób, czyli my, przemieściło sie jedną taksówką!! do knajpki w innej części miasta, aby zaplić sobie sziszę, i tą samą taksówką wróciliśmy na nocleg. Jazda przez miasto była dosyć szalona, kierowca ciągle powtarzał, że policja no problem.
Następnego dnia koniecznie chcieliśmy zwiedzić słynne muzeum diamentów, niestety okazało się nieczynne tego dnia. Postanowiliśmy zwiedzić muzeum dywanów, po czym podeszliśmy pod ambasadę amerykańską, aby zobaczyć słynne murale. Wróciliśmy autobusem na parking i wyjechaliśmy z Teheranu. W autobusie zetknęliśmy się z kolejnym dziwnym obyczajem w Iranie, autobus przedzielony jest na dwie części, z przodu mogą jechać tylko panowie a dla pań przeznaczona jest część tylna.
Więcej o mieście możecie poczytać tutaj: Teheran
Kolejnym celem naszej wyprawy był Kashan.

كاشان czyli Kāshān 2015-10-08
Do Kashan dojechaliśmy po południu, więc najważniejsze było znalezienie noclegu. Bez problemu znaleźliśmy przytulny hotelik przy głównej ulicy.
Potem zwiedziliśmy jeden z historycznych domów Abbasian Historical House, są to tradycyjne domy bogatych mieszczan, wyglądają jak małe pałace, warto zwiedzić chociaż jeden z nich, aby zobaczyć jak mieszkali kupcy.
Wieczorem pospacerowaliśmy jeszcze po mieście, spotkaliśmy m. in. dwie sympatyczne dziewczyny z Polski, podróżujące trasą podobną do naszej. Na koniec dnia wstąpiliśmy do jakiejś knajpki, bo część grupy koniecznie chciała posiedzieć przy sziszy, czyli fajce wodnej.
Następnego dnia znowu wstaliśmy wcześnie, byliśmy mile zaskoczeni śniadaniem, które zafundował nam hotel.
Najpierw poszliśmy zwiedzać historyczną łaźnię Sułtana Amira Ahmada, a następnie Ogród Fin, jeden z najbardziej znanych przykładów perskiej architektury ogrodowej, który obecnie jest znaną atrakcją turystyczną, wpisany na listę UNESCO w 2012 roku. Spacerowaliśmy trochę po mieście i znowu trzeba było wyruszyć w dalszą drogę, do Abyaneh.

ابيانه czyli Ābyāneh 2015-10-09
Droga do Abyaneh była niezwykle malownicza i wiła się serpentyną wśród gór, do wioski dojechaliśmy po południu, więc zaczęliśmy zwiedzanie o zachodzie słońca, a kończyliśmy w wieczornej iluminacji świateł. Wioska jest przepiękna.
Na nocleg zjechaliśmy nieco niżej, w dolinę, gdzie było trochę cieplej w nocy. Był to nasz pierwszy nocleg pod gołym niebem. Przy kolacji zrobiliśmy sobie wieczorek zapoznawczy, każdy opowiedział coś o sobie w kilku zdaniach. Najbardziej podziwialiśmy rozgwieżdżone niebo i drogę mleczną, których na co dzień nie widać w oświetlonych miastach.
Abyaneh - to jedna z najstarszych wiosek w Iranie, liczy sobie ok. 2500 lat. Położona na stromym zboczu wzgórza, jej cechą charakterystyczną są domy pokryte czerwoną gliną. Mieszkańcy zachowali swoje wieloletnie zwyczaje, kulturę oraz język. Na przykład kobiety noszą białe, długie chusty w kolorowe kwiaty.

اصفهان czyli Eşfahān 2015-10-10
Kolejnym etapem naszej podróży był Isfahan. Wjeżdżając do miasta zatrzymaliśmy się przy trzęsących się minaretach czyli "Shaking Minarets". O co chodzi z tymi minaretami? Otóż budynek jest tak zaprojektowany, że gdy na wieżę jednego z minaretów wchodzi człowiek i mocno nim potrząsa, drugi minaret sam zaczyna się delikatnie ruszać na skutek przenoszonych drgań, dowodem tego są dzwoniące dzwonki. Wygląda to ciekawie i przyciąga wielu turystów.
Wjechaliśmy też w dzielnicę ormiańską aby zwiedzić jeden z monastyrów. Jest to chyba jedno z bardzo niewielu miejsc w Iranie, gdzie można zobaczyć półnagie postacie świętych na ściennych malowidłach. Mnie podobała się cała ormiańska dzielnica, która zdaje się zachować swoją odrębność w wyglądzie ulic, budynków i sposobie ubierania się ludzi.
Po znalezieniu noclegu w jednym z hoteli w centrum miasta poszliśmy zwiedzać główne zabytki Isfahanu: plac Chomeiniego i meczet Imama, dokonaliśmy też szaleństwa zakupów na bazarze. Dalsze zwiedzane miasta z zakupami w rękach okazało się na tyle męczące, że po dotarciu do mostu Zajande Rud: Si-o Se Pol (Most Trzydziestu Trzech Łuków) i zrobieniu kilku zdjęć grupa padła i udała się do hotelu. Następnego dnia od rana planowaliśmy zwiedzić meczet piątkowy, ale był zamknięty, spacerem wróciliśmy do hotelu aby ok. 12:00 wyruszyć w dalszą drogę. Upał coraz bardziej daje się nam we znaki. Wszyscy napotykani przez nas Irańczycy byli bardzo sympatyczni, ciągle nas zagadywali i robili sobie z nami zdjęcia.
Isfahan uważany jest za najpiękniejsze miasto nie tylko Iranu, ale również całego islamu. Warto zwiedzić nie tylko przepiękne meczety czy ogromny bazar, na turystach wielkie wrażenie robi również Plac Imama Chomeiniego, wpisany na listę UNESCO. Na jednym z boków placu znajduje się kolejna perełka irańskiej architektury: Meczet Imama. Jego ogromne kopuły i mozaikowe zdobienia ścian wprawiają w zachwyt, przytłaczają wielkością i wzbudzają niepokój każdego zwiedzającego. Ciekawostką jest fakt, że stojąc w nawie głównej w wyznaczonym miejscu (kamień) jesteśmy słyszani w całym meczecie, nawet jeżeli mówimy szeptem (sprawdziłam). Kolejną atrakcją miasta są kamienne mosty, niestety rzeka płynąca niegdyś pod mostami wyschła kilka lat temu, przez co panorama miasta straciła dużo na swoim uroku.

خرانق czyli Kharānaq 2015-10-11
Tutaj przedstawię kilka punktów naszej podróży.
W Meybod zatrzymaliśmy się na chwilę, aby zobaczyć tzw. „Gołębią wieżę”. Ptasie czy też gołębie wieże były budowane już w czasach starożytnych, rozmieszczone były w całym Iranie. Dawały nie tylko schronienie tym ptakom, budowano je po to, aby w ten sposób pozyskiwać ptasie odchody dla rolnictwa jako nawozy naturalne.
Wieża ma cylindryczny kształt, 3 kondygnacje, dwie klatki schodowe i tysiące dziupli, w których zamieszkiwało nawet do 4000 gołębi. Wieża w Meybod jest odnowiona i w chwili obecnej niezamieszkała, można ją zwiedzać.
Niestety, już po zachodzie słońca dojechaliśmy na pustynię w okolicy Moqestān, więc sesję zdjęciową o zachodzie słońca diabli wzięli, pozostawał nam wschód. Wieczorem, przy kolacji, wspólne pogaduchy i jak zwykle na noclegu pod chmurką podziwialiśmy nocne, rozgwieżdżone niebo, wypatrywaliśmy różnych gwiazdozbiorów. Rano wstaliśmy przed wschodem słońca, aby porobić trochę zdjęć, zjeść śniadanie i wyruszyć dalej w podróż.
Dojechaliśmy do Karanaq – w języku perskim oznacza to „miejsce urodzenia słońca”. Najstarsze ślady osadnictwa sięgają 4000 lat. Obecnie najstarsze domy mają około tysiąca lat, jest to o tyle ciekawe, że głównym ich budulcem są gliniane cegły a domy otynkowane są mieszanką błota z sianem. Wioska zamieszkała jest przez dwie rodziny, reszta mieszkańców przeniosła się do nowej części wsi. W pobliżu, nad korytem wyschniętej rzeki, znajduje się efektowny akwedukt, którym możemy dojść do meczetu.
Kolejny etap naszej wycieczki to Czak Czak – czyli święte miejsce kultu zoroastrian. Jest to grota na górskim zboczu, w której, na ołtarzu, pali się święty ogień. Ognia strzeże strażnik- kapłan. Na co dzień miejsce odwiedzane przez turystów, lecz podczas świąt religijnych zapełnia się wyznawcami zoroastryzmu , szczególnie na obchody irańskiego Nowego Roku, który przypada na dzień 21 marca.

یزد czyli Yazd 2015-10-12
Dojechaliśmy w końcu do Jazd. Upał zrobił się niesamowity, temperatury dochodzą chyba do 40 stopni. Dużo czasu straciliśmy na znalezienie noclegu. Gdy w końcu znaleźliśmy przytulny hotelik, wszyscy byli tak zmęczeni, że postanowiliśmy pozostać w klimatyzowanym hotelu i odpocząć.
Nazajutrz zwiedzanie zaczęliśmy od Świątyni Ognia Zoroastrian, a następnie pojechaliśmy zobaczyć Wieże Milczenia. W Jazd znajduje się jeden z największych ośrodków wyznawców tej wiary.
Ogień jest ważnym przedmiotem kultu religijnego Zoroastrian. Wierzą oni, że im dłużej się pali tym większą moc ma na ziemi ich Bóg – Ahura Mazda. Dlatego budowali świątynie ognia, w środku których, nieprzerwanie od wieków pali się ogień. Innym wierzeniem Zoroastrian jest to, że po śmierci uważają ciało za nieczyste i nie może być ono pochowane w ziemi, gdyż może ją skazić. Rozwiązaniem tego problemu było budowanie Wież Milczenia, gdzie składano zwłoki i pozostawiano je na pożarcie sępom. Dopiero białe kości były strącane do specjalnego szybu znajdującego się w wieży. Oczywiście były to dwie wieże, jedna dla mężczyzn druga dla kobiet. Dzisiaj zaniechano już tej tradycji i zwłoki chowane są w betonowych sarkofagach.
Po krótkim spacerze po centrum miasta pojechaliśmy w kierunku Persepolis.
Persepolis - to miasto założone przez Dariusza Pierwszego w 518 p.n.e., rozbudowane przez kolejnych władców, w tych czasach pełniło funkcję jednej z czterech stolic imperium perskiego (razem z Suzą, Ekbataną i Pasargadą). Niestety do naszych czasów przetrwały jedynie ruiny, ale spacerując wśród tych ruin można sobie wyobrazić jak wspaniale musiał kiedyś wyglądać kompleks pałaców i pozostałych budynków.
W okolicy zwiedziliśmy też NAQSH-E RAJAB - miejsce spoczynku władców Persji. Monumentalne grobowce wykute w skale górujące nad okolicą.

شیراز czyli Shīrāz 2015-10-14
Gdy dojechaliśmy do Shiraz od razu poszukaliśmy noclegu, a następnie udaliśmy się zwiedzać miasto.
Shiraz, to dawna stolica Persji, do odwiedzenia jest tu twierdza Karima Khana, grobowiec (i park) Hafeza, mauzoleum Shah-Cheragh, uniwersytet, kilka parków i meczetów oraz bazar. Jest ważnym centrum kultury i sztuki Iranu.
Mnie najbardziej podobał się meczet w kolorach tęczy czyli Meczet Masjed-e Naseer. Jego budowę zakończono w 1888 roku. Obiekt ufundował Mirza Hasan Ali Nasir al Molk. Dzięki użyciu kolorowego szkła budynek zyskał miano „Różowego meczetu”. Meczet zachwyca wyglądem i wystrojem wnętrza: cudownie zdobione sklepienia i kolumny, najpiękniejsze są jednak witraże w oknach, które w promieniach słonecznych wypełniają wnętrze meczetu bajkowym światłem.
Tradycyjnie pospacerowaliśmy po bazarze, zajrzeliśmy do twierdzy Karima Khana i przepięknego parku Bagh e Eram w Shiraz, w którym można podziwiać piękną architekturę i alejki drzew.

بوشهر czyli Bushehr 2015-10-16
… „powietrze lepkie i gęste, wilgoć osiada na twarzy…” tak w skrócie, słowami piosenki grupy Maanam, można by podsumować klimat panujący w Bushehr.
Był to najbardziej na południe wysunięty punkt naszej podróży. Do miasta jechaliśmy piękną górską drogą przez góry Zagros. Samo miasto położone nad Zatoką Perską nie jest specjalnie ciekawe. Dla nas atrakcją była kąpiel w Zatoce Perskiej, no i mogliśmy na własnej skórze odczuć nieznośny upał połączony z olbrzymią wilgotnością powietrza. Na spacer wyszliśmy dopiero po zachodzie słońca.
W czasie naszej podróży trafialiśmy na obchody święta Aszury.
Święto Aszura - muzułmańskie święto obchodzone 10 dnia miesiąca muharram, jest najważniejszym świętem szyitów. W tym dniu szyici urządzają domowe lub publiczne zgromadzenia, w czasie których wspominają śmierć i poświęcenie ibn Alego. Organizowane są również uliczne procesje i inscenizacje wydarzeń spod Karbali. Zgromadzeni wierni zazwyczaj lamentują. Istnieje również zwyczaj samobiczowania się lub uderzania w piersi, co jest symbolem cierpień, jakie zadano Husajnowi.

شوشتر czyli Shūshtar 2015-10-17
Tego dnia mieliśmy przed sobą długą trasę, więc wyjechaliśmy już o 6 rano i obralaiśmy kierunek na Shushtar.
Shushtar to starożytne miasto słynie z licznych i efektownych konstrukcji wodnych, jak młyny, mosty, zapory, kanały irygacyjne oraz tunele. Wpisane zostało na listę UNESCO w 2009 roku.
krótki punkt, to dodam jeszcze, że nasz Smok Wawelski nie mógł pojechać do Iranu, więc postanowiłam zabrać ze sobą dwa malutkie Smoki, które zwiedziły ze mną Iran i wchłonęły jego magiczną atmosferę, po czym pojechały do Smokolandii i opowiedziały wszystko naszemu Smokowi i Pani Wawelskiej.

چُغازَنبیل czyli Choghā Zanbīl 2015-10-18
Pod koniec dnia dojechaliśmy do Choqa Zanbil – olbrzymia budowla pośrodku pustyni wygląda niesamowicie.
Choqa Zanbil to kompleks świątynny sprzed 3400 lat, poświęcony elmickiemu bogu Inshushinak. Jest najlepiej zachowanym Zigguratem (monumentalna budowla sakralna w formie tarasowo uformowanej wieży) na świecie i prawdopodobnie najstarszą budowlą, jaką można zobaczyć w Iranie. Obiekt wpisany na listę UNESCO.
Super nocleg u gospodarza we wsi.

غار علی صدر czyli Ali Sadr - jaskinia 2015-10-19
Do jaskini w Ali Sadr dojechaliśmy w niedzielę, późnym wieczorem. Zjedliśmy kolację i poszliśmy spać. Następnego dnia, po śniadaniu, poszliśmy zwiedzać jaskinię.
Jaskinia ta jest najdłuższą wodną jaskinią świata, w jej wnętrzu panuje stała temperatura około 16 stopni, woda ma podobno 12 stopni. Przy kasach dostajemy obowiązkowy kapok. Samo zwiedzanie trwa około 2 godzin i składa się z trzech części: najpierw płyniemy łódkami krętymi tunelami jaskini, następnie wysiadamy z łódek i pieszo, wspinając się po kilkudziesięciu stopniach, dochodzimy do głównej komory jaskini, która ma ok. 40 metrów wysokości, 100 długości i 50 szerokości. Efektowne formacje i wielki stalagmit pośrodku sali robią wrażenie. Następnie wracamy schodami do przystani z łódkami i płyniemy z powrotem.
Wieczorem dojechaliśmy do Palangan, ale o tym w następnym punkcie podróży…

پلنگان czyli Palangan 2015-10-20
Palangan to malownicza wioska, której domy pobudowane są na stromych stokach gór, po obu stronach doliny. Cechą charakterystyczną takiej zabudowy jest to, że dach jednego domu służy za podwórko górnego domu. Większość domów wybudowana jest z kamieni, a dachy mają drewnianą konstrukcję. Główne życie wioski skupia się wokół rzeczki płynącej dnem doliny.
Wioska pięknie prezentuje się nocą, gdy oświetlone uliczki i domy tworzą niepowtarzalny klimat. Po przeczytaniu artykułu o Palangan bardzo chciałam tutaj przyjechać właśnie o zachodzie słońca, aby zrobić kilka nocnych zdjęć. Niestety po przyjeździe do wioski stwierdziłam, że mój statyw nie nadaje się już do użytku i było po nocnej sesji.
Wstałam za to o świcie, aby zobaczyć jak wioska budzi się ze snu. A budziła się przed świtem, porannym pianiem kogutów, beczeniem kóz, porykiwaniem osłów i krów. Wielu gospodarzy prowadziło swoje zwierzęta do wodopoju nad rzeką, inni wyganiali owce z zagród na pobliskie pastwiska, jeszcze inni, z objuczonymi wielkim bagażem osiołkami, szli w wiadomym tylko sobie kierunku. Słońce stopniowo wyłaniało się zza góry i pięknie oświetlało całą wioskę. Atmosfera budzącego się dnia była niesamowita.
Niestety przed południem musiałam wracać do samochodu, trzeba było jechać dalej…

كندوان czyli Kandovan 2015-10-21
Kandovan nazywane jest irańską Kapadocją. Atrakcją Kandovan są niezwykłe, wydrążone w skałach domy, w których do dziś mieszkają ludzie, tak jak żyli w nich setki lat temu.
Piękne miejsce warte obejrzenia.

ارومیه czyli Urmia 2015-10-22
Na koniec naszej podróży dojechaliśmy do jez. Urmia i miejscowości o tej samej nazwie.
O jeziorze Wikipedia pisze niewiele - bezodpływowe, słone jezioro położone w północno - zachodnim Iranie na Wyżynie Armeńskiej. Położone jest w tektonicznym zagłębieniu śródgórskim na wysokości 1275 m. Największe w tym kraju, o zmiennej powierzchni od 3,9 do 5,9 tysiąca km² i głębokości maksymalnej do 16 m. Wysokie zasolenie od 15% do 23%, na brzegach solniska. Występują liczne skaliste wysepki. Jest jednym z największych słonych jezior na świcie. Niestety jezioro wysycha w zastraszająco szybkim tempie. W ciągu ostatnich 10 lat jego powierzchnia zmniejszyła się o ok. 80 proc. Naukowcy alarmują, że jeśli nie zostaną podjęte radykalne kroki, jezioro może zniknąć w ciągu dwóch lat.
Natomiast miasto jest dużym ośrodkiem handlowym na żyznym rejonie rolniczym.
Już sam dojazd do jeziora robił na nas niesamowite wrażenie, jechaliśmy wiele kilometrów po środku słonej pustyni. W końcu dojechaliśmy do jeziora i mostu prowadzącego na jego drugi brzeg. Zatrzymaliśmy się przy moście na zrobienie kilku zdjęć i pojechaliśmy dalej, do miasta.
W mieście szybko znaleźliśmy tani nocleg przy głównej ulicy, w pobliżu bazaru. Była to doskonała baza wypadowa na zrobienie ostatnich zakupów. Nie wiem czy byliśmy jedynymi turystami w mieście (miasto leży z dala od szlaków turystycznych), ale przez cały czas pobytu budziliśmy wśród mieszkańców ogólne zainteresowanie. Wokół samochodu zebrała się spora grupa gapiów i osób, które oferowały swą pomoc, większość pytała skąd jesteśmy, jak nam się Iran podoba, robili z nami zdjęcia lub pozdrawiali nas po prostu. W czasie całego naszego pobytu w Iranie spotykaliśmy się z taką sympatią i zainteresowaniem, ale tutaj stało się to już dla nas męczące. Może powodem tego był fakt, że nasza podróż dobiegała końca i wszyscy byli już zmęczeni… Zrobiliśmy ostatnie zakupy na pobliskim bazarze i następnego dnia wyruszyliśmy w podróż do Polski.
Podsumowując:
Przed wyjazdem Iran jawił mi się tak jak przedstawiają to media: symbol zacofania czy fanatyzmu muzułmańskiego, niebezpieczny kraj, do którego najlepiej nie jeździć.
Gdy zaczęłam poznawać historię Iranu, czytać o Iranie na blogach podróżniczych stwierdziłam, że nie taki Iran straszny jak go piszą i ja też pojadę.
Kraj kilkakrotnie większy od Polski, olbrzymie przestrzenie, wielkie miasta. Obszar urozmaicony krajobrazowo, od wielkiej pustyni poczynając, przez zielone wybrzeże nad morzem Kaspijskim i na gorącym wybrzeżu Zatoki Perskiej kończąc. Iran jest krajem wyjątkowym, o bogatej kulturze, literaturze i historii mającej ponad 2500 lat. Przeżył wiele wojen, najazdów, zmian dynastii, władców i religii. No i możemy poznać wspaniałych ludzi – zawsze uśmiechniętych, radosnych i otwartych na świat. Irańczycy mają świadomość złego wizerunku jaki mają na świecie i chcą pokazać, że tak nie jest. Jak już pisałam, wszędzie szczególnie w miejscach mniej uczęszczanych przez turystów, spotykaliśmy się z sympatią, zainteresowaniem i chęcią pomocy. Wiele osób robiło sobie z nami zdjęcia, inni po prostu pozdrawiali nas słowami: „witamy w Iranie”…
Iran otwiera się na świat, więc na pewno warto zwiedzić ten kraj….
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Aguś, tak jak pisałam poniżej, nie ma się czego bać, jest bezpiecznie, zresztą mam wrażenie że Iran robi się "trendy", bo coraz więcej osób tam podróżuje. Jak będziesz miała okazje to jedź.
-
pieeeekna podroz, brawo za odwage :)
-
wbrew potocznym opiniom osób, które często nawet nie wiedzą dokładnie, gdzie ten kraj leży, naprawdę warto pojechać do Iranu. To piękny i bezpieczny kraj zamieszkały przez przesympatycznych ludzi.
-
Narobiłaś mi niezłego apetytu na Iran swą relacją. Pozdrawiam
-
...a nawiązując do tytułu punktu wprowadzającego w podróż - na szczęście wojny w Iranie coraz mniej!...
-
i tak właśnie, Piotrze, robiliśmy...
-
...dwa zeta za sztukę! Tylko jeść ... :-) ...
-
Aniu, ja po powrocie wyglądałam miej więcej podobnie.
Arbuzów sobie nie żałowaliśmy, doskonale gasiły pragnienie i kosztowały jakieś 2 zeta za sztukę....
Dzięki za wspólną podróż.... -
...śmietana minimum "trzydziestka"! ... :-) ...
-
Szybko odrobię straty ;) Lubię truskawki z e śmietaną i cukrem :)))))))))))))))))))
-
...to, co napisałaś, Aniu, o tych kilogramach było interesujące. I nie chodzi mi o kilogramy arbuzów ... :-) ...
-
Jestem spocona, zmęczona, padam z nóg, twarz mam spaloną słońcem i zrzuciłam kilka kilogramów :))))))
Strasznie mnie przeczołgałaś ale co zobaczyłam, tego mi nikt nie odbierze ;)
Piękna podróż...z pazurem i kilogramami arbuzów po drodze. No dobrze, zobaczyłam jeszcze parę meczetów, trochę gór i piasek pustyni. Gratuluję i Tobie, i sobie tak egzotycznej wyprawy a właścicielowi busa przekaż, że bardzo mi się spodobało malowanko na aucie :) -
...znowu idąc śladem Aninasadach miałem przyjemność, rzucić okiem na Twoją, Iwonko, podróż. Nic nie straciła ze swojego uroku!...
...a poza tym dziś jest dobry dzień, żeby takich podróży życzyć Ci w przyszłości! ... :-) ... -
Wow!! Jest co oglądać i o czym poczytać
-
Swietna podroz! Jesli bede juz na tyle stary, ze nie bede juz mogl sam prowadzic auta, czy motocycla, to taka wycieczka jest czyms, co bralbym pod uwage. Zreszta chyba wybiore sie w towarzystwie tego operatora do Algerii, jesli ciagle jeszcze bedzie mial ten kierunek aktualny w przyszlym roku. Sympatyczny opis ( chociaz dla mnie szkoda, ze bardziej nie skupilas sie na przygodzie w miejsce "przewodnika po rejonie". Wiele bardzo fajnych zdjec.
Zdecydowanie polecam ta relacje! -
Ano, póki co :-)
-
Smoku, pozostają Ci, póki co, opowieści malutkich kuzynków...
-
próbować zawsze warto, a Iran faktycznie się zmienia
-
Oj zniesienia wiz do Iranu raczej się nie doczekasz w najbliższej przyszłości!
Myślę,że teraz po zniesieniu sankcji ,nie będziesz miał z nia problemu. -
Znam takich, ktorzy czekaja az zniosa wizy do USA, a ja czekam az zniosa wizy do Iranu!
-
Mówię oczywiście o ambasadzie Iranu w Warszawie...
-
Wizy zdobywa się raczej bezproblemowo,trzeba tylko odpowiednio wcześnie złożyć wnioski.
W ubiegłym roku w ambasadzie pracowała ,poza sekretarką, tylko jedna pani przy wizach.
Już wtedy miała nawał pracy.
Teraz biura turystyczne zaczynają organizować wycieczki i bardzo wzrosła ilość wyjazdów indywidualnych.
Osobiście uważam,że to ostatni moment,aby zwiedzić Iran,zanim zostanie zmieniony przez napływ turystów .
Już widzieliśmy sporą różnicę między naszymi podróżami, w 2012 a tą z końca ubiegłego roku. -
zdecydowanie nadszedł już czas, a wizy są do zdobycia
-
Pare lat temu spotkalismy grupe iranskich turystow (sic) w RPA, ktorzy twioerzdili, ze jest lepiej, ale zeby jeszcze pare lat z podroza poczekac... Moze juz nadszedl czas, tylko zeby te wizy zniesli...
-
jak miło powspominać
-
...trzymajmy zatem kciuki za dalsze zmiany na lepsze!...
...ale uchowaj nas Boże przed "dobrymi zmianami" w tej materii ... ;-) ... -
Właśnie rozmawialiśmy z naszym Przyjacielem w Mashhad.
Jest bardzo szczęśliwy z powodu tego ,co się stało. -
...tak się złożyło, że sporo Iranu mieliśmy ostatnio w Kolumberze i zawsze ciekawie. Poza tym od dat widocznych na początku Twojej, Iwonko, podróży też sporo się zmieniło w świecie wokół tego państwa, i to na dobre się zmieniło! To może tylko cieszyć przy oglądaniu takich pięknych zdjęć! ... :-) ...
-
to jest nas już dwóch, przy okazji policzę...
-
Sporo tego, ale dotarlem do konca :-). Znakomita podroz!
Podsumowujac jeszcze: ile miejsc objetych patronatem UNESCO odwiedzilas w Iranie, bo sie troche pogubilem? -
Alfabet w tytułach podróży ściągnęłam z Wiki, mam nadzieję, że to język farsi jest.
Jechaliśmy jakieś 2,5 dnia w jedną stronę, z tego na Turcję przypadło 1800 km,. ale trasa była bardzo ładna więc się nie nudziliśmy. -
To Ciebie (i reszte ekipy oczywiscie tez) podziwiam za hart ducha i wytrwalosc. Spogladam na mape i licze kraje po drodze - naliczylem 6 w tym calusienką Turcje. Mnie przejechanie samej Turcji i to tylko w jedna strone (z powrotem wracalem samolotem) zajelo rowny miesiac :-)
Oba smoki siedza u mnie na biurku przy komputerze, bacznie kazdy moj ruch obserwuja a gdy na nie spojrze, to zaczynaja swa barwna opowiesc z krainy 1001 nocy :-)
Zastanawia mnie jeszcze ten drugi alfabet, ktory pojawia sie w tytulach Twojej podrozy. Pierwszy, domyslam sie, ze to arabski, ale ten drugi, lacinski z dodatkowymi literami, to jak sie ma do jezyka perskiego? -
Iwonka,my wypożyczyliśmy samochód w Teheranie i zrobiliśmy teraz 10 tys km.
Niestety nawet miesiąc to za mało.Odległości są ogromne i pomimo świetnych dróg nie da się zwiedzić wszystkiego.
Iran to ogromny kraj.
Rezerwowaliśmy tylko pierwszy hotel w Teheranie,a potem już spaliśmy różnie.
Najfajniejsze były noclegi u naszych przyjaciół,których odwiedziliśmy po trzech latach, oraz u zupełnie obcych ludzi.
Żadnego konkretnego planu nie mieliśmy.
Mimo wszystko jesteśmy zadowoleni,bo zobaczyliśmy wiele wspaniałych miejsc. -
Smoku,
to był wyjazd "trampingowy", podobnym wyjazdem zwiedzałam Islandię.
Zwiedzanie Iranu rozpoczęliśmy w Tabriz, ale do Iranu dojechaliśmy małym busem (na zdjęciach), wyposażonym we wszystko, co na takiej wyprawie powinno być. Noclegi - co drugi w hotelu- były zaplanowane wcześniej. Rezerwacji w hotelach też nie mieliśmy, bo nigdy do końca nie było wiadomo, gdzie nas zastanie noc. W hotelach najczęściej wynajmowaliśmy 2 pokoje 4 osobowe. Najlepsze były, oczywiście, te noclegi pod chmurką (namioty), gdzie do późnej nocy, przy pogaduchach i ciepłej kolacji podziwialiśmy rozgwieżdżone niebo. Część osób już była na wyprawach z tym organizatorem i wiedzieliśmy, że wyjazd będzie wyglądał tak a nie inaczej. Ja osobiście lubię takie właśnie wyjazdy, jeżdżenie od hotelu do hotelu, wg planu to nie dla mnie.
Smoki podróżowały ze mną i gdy powiedziałam grupie, dlaczego je zabrałam, to wszyscy pilnowali mnie abym zabierała je z samochodu na zwiedzanie zabytków. Mam nadzieję, że trochę Wam opowiedziały co widziały.
Trasa rzeczywiście męcząca, w sumie, w ciągu 24 dni, zrobiliśmy ok. 12000 km, z tego ok. 5000 w Iranie. Brakowało mi czasu na zwiedzanie, myślałam, że będzie go więcej, ale tak w ogóle, to taki rodzaj wycieczek bardzo mi odpowiada. -
Przeczytałem do końca tekst i moge z bardzo czystym sumieniem dac duuuuzy pus :-) Pierwsze, co mi sie rzucilo w oczy, to trasa rzedu 3000 km, ktora zrobiliscie w 16 dni. I jeszcze mieliscie czas na zwiedzanie. Tempo napewno bardzo meczace - podziwiam! Teraz czas na wisienke na torcie, czyli zdjecia... :-)
-
Ooo, jest i wzmianka o S.W :-)...
-
Zacząłem juz pare dni temu... Ciekawe!! Mam pierwsze pytanie: Jaką trasa dostalas sie do Teheranu, po podejrzewam, ze stad rozpoczelas zwiedzanie kraju?
Nie do konca rozumiem tez aranzacje z hotelami... Skoro podrozowaliscie zorganizowana grupa, to organizator nie zatroskal sie o noclegi? Zwykle trudniej jest na raz znaleźc miejsce w jednym hoteliku dla kilkunastu osob? Czy cos przeoczylem? -
dziękuję za ponowną wizytę, może będziesz miała okazję zobaczyć osobiście Iran, to niesamowity kraj, ostatnio otwiera sie na świat, więc będzie okazja.
-
Dotarłam do końca, fantastyczna podróż..
Wiele miejsc pokazałaś godnych zobaczenia. Jednak dla mnie, do podziwiania tylko w relacjach innych.
Pozdrawiam :) -
dzięki i zapraszam ponownie.
-
Zapowiada się ciekawie, jeszcze tu wrócę :)
-
Piotrze, w pracy, to ja tylko urlop dostałam, wyjechałam z Extrekiem: http://www.extrek.pl/ , może w tym roku pojedziesz gdzieś z nami?, Pani Janicka na pewno di Ci "urlop".
Koleżeństwo w pracy przecierało oczy ze zdumienia, gdy mówiłam gdzie jadę. -
...swoją drogą, Iwonko, masz w pracy obieżyświatów za koleżeństwo. Trzy ciekawe kierunki wypraw, a że dwa na razie nie wypaliły to nic ... :-) ...
-
Miasta w Iranie to koszmar.
Chociaż miasteczko Kashmar okazało się pięknym i czystym,a w okolicach odbywały się zbiory szafranu.
Praktycznie każde miasto jest potwornie zanieczyszczone,brudne i niesamowicie zatłoczone.
Bardzo zaskoczona byłam wschodnim Iranem.
Mashad bardzo czysty i nowoczesny,ceny zaskakująco niskie.
Najbardziej urokliwe i cudowne są małe wioseczki,tak jak pisze Iwonka.
Najpiękniejsza pustynia Lut...czegoś tak niesamowitego dawno nie doświadczyłam.
Zwiedzajcie Iran ,póki czas!!
Pozdrawiam-)
-
Koniczynko, na mnie największe wrażenie robiły właśnie te urocze wioski: i Kandovan, i Palangan, Abyaneh czy Karanaq. W dużych miastach byliśmy stanowczo za krótko.
Iran otwiera się na świat, wkrótce , zadeptany przez turystów, zacznie tracić swój urok, więc się pospiesz.
Dzięki za wspólny spacer.
Zajrzyj na profil Hooltayki, ona ma pięknie opisane relacje ze swojgo pobytu. -
Leszku, dziękuję za świąteczne podróżowanie po Iranie.
-
Najlepsze zostawilaś na koniec.
Zarówno Palangan jak i Kandovan bardzo przydpadły mi do gustu. Takie typowo irańskie wioski, mające swój klimat i pokazujące życie mieszkańców "od kuchni", chętnie zagubiłabym się w ich zaułkach...
Iwonko, mnie przkonałaś do odwiedzenia Iranu, dziękuję za cudowna podróż. -
Irańskie miasta po prostu zachwycają!
Bogato zdobiona architektura z najwyższej półki, robi wrażenie na każdym oglądającym.
Końcówkę zostawiłam na kolejny raz.
-
Dojechałem do końca i naprawdę, jestem pod dużym wrażeniem. Odwiedziliście masę ciekawych i niepowtarzalnych miejsc. Pozdrawiam. :))
-
Świetna relacja, ale na razie muszę sobie zrobić przystanek w Abyaneh... Pozdrawiam. :)